Siedziała w autobusie. Oparła głowę o zaparowaną szybę. Szary obraz przesuwał się zwolna w strugach wiosennego deszczu.
Westchnęła głęboko w zamyśleniu. Ruda grzywka opadła jej na oczy. Odgarnęła ją niecierpliwym ruchem ręki. Wtedy światu ukazały się duże, piwne oczy otoczone gęsto czarnymi rzęsami.
Zamrugała kilkakrotnie. Samotna łza spłynęła z kącika oka wprost przez środek jej policzka.
Wtedy zauważyła obok siebie jakiś ruch. Ktoś przeciskał się między ludźmi. Ułamek sekundy. Ktoś się nachylił w jej stronę.
- Piękne masz te oczy. Szkoda tylko, że zapłakane.
Znów szelest i zanim się obejrzała męska postać wysiadła z autobusu, pozostawiają po sobie słodki zapach perfum. Widziała go idącego chodnikiem gdy autobus odjeżdżał z przystanku.
A łzy dalej spływały po jej policzkach.