Spokojny... nie! szalony wieczór. Pełen śmiechu... o tak!
A to wszystko w cudownej nowoorleańskiej atmosferze, muzyce granej na żywo, przez cudownego starczego pana, który z rozstrojonym pianinem robił co mógł. A robił cuda. Proste melodie, a brzmiały tak niesamowicie... w przerwach między potokiem słów moja wyobraźnia szalała, galopowała po nieznanych terenach odkrywając co i rusz nieznane lądy.
Ot choćby szyby wymalowane przez mróz kunsztownymi wzorami i padający śnieg a to wszystko w małym lampioniku oświetlanym świeczuszką. Boże Narodzenie panowała tam w pełni... hm, no niektórzy widzieli Wielkanoc...
I wiecie co Wam powiem? Taki jeden znajomy Ciapciak, ma słuch i to genialny:
The Beatles - Yesterday
Ah, ten post jest tak potrzepany jak mój wczorajszy wieczór...
Miłego dnia Wam życzę, o tak! Z tym słońcem za oknem, ten dzień musi być miły...